Oświęcim - lustro czasu
STRONA W PRZEBUDOWIE. WKRÓTCE SPORO NOWYCH ZDJĘĆ.
O STRONIE
"Oświęcim - lustro czasu" to projekt, który rozpocząłem w 2000 roku, kiedy kupiłem skaner z możliwością skanowania negatywów. Zamierzałem utrwalić zmiany zachodzące w Oświęcimiu w latach 2000-2015, aby potem stworzyć książkę lub publikację elektroniczną, gdzie po jednej stronie byłoby zdjęcie archiwalne, po drugiej zdjęcie współczesne jakiegoś miejsca lub budynku. Wyobrażałem sobie stworzenie czegoś w stylu ówczesnej gry RPG, gdzie użytkownik będzie mógł spacerować po ulicach miasta z dawnych czasów. 7 lat później pojawiła się funkcja Google Street View.
Były to czasy, kiedy internet był w powijakach, łącze stałe było nieosiągalnym luksusem, a o aparatach cyfrowych i telefonach komórkowych można było jedynie poczytać w czasopismach specjalistycznych. Postęp techniczny, jaki dokonał się od tamtego czasu, jest niewyobrażalny, podobnie jak zmiany zachodzące w mieście.
Nie udało się uchwycić wszystkich zmian, kiedyś było to zresztą niemożliwe ze względu na pojemność kart pamięci (16 MB) i twardych dysków (8 GB), a płytki CD były stosunkowo drogie. Trudno też było przewidzieć, które budynki przejdą remont, a które zostaną wyburzone.
Gdy rozpoczynałem pracę nad projektem, ludzie na widok aparatu reagowali wyzwiskami i agresją, było o wiele niebezpieczniej, wszystko zmieniło się dopiero około 10 lat później. Wtedy aparaty cyfrowe stały się łatwo dostępne. Z okresu 2000-2002 zostało mi około 10 filmów z niewywołanymi zdjęciami. Jakość pierwszych zdjęć nie była najlepsza, miałem 17 lat i byłem niedoświadczonym entuzjastą. Przełom nastąpił we wrześniu 2002 roku, gdy kupiłem pierwszy aparat cyfrowy na potrzeby pracy dyplomowej. Następne lata to okres, kiedy powstało sporo ciekawych zdjęć. W 2006 roku wyjechałem za granicę na 4 lata, kupiłem nowy, jak się okazało, bardzo przereklamowany aparat. Na rozwijanie swojej pasji miałem niewiele czasu. W 2008 wygrałem aparat cyfrowy w konkursie fotograficznym portalu kasztelania.pl . Aparat ten służy mi do dziś. Od lipca 2010 roku jestem w Polsce i co jakiś czas wybieram się na wędrówkę z aparatem po mieście.
W czasach Google Street View tworzenie takich projektów nie ma sensu, po 2015 roku bawię się w to rekreacyjnie. Moje zdjęcia nie są piękne pod względem artystycznym, nie jestem też fotografem. Robiłem zdjęcia tylko po to, aby w przyszłości pokazać zmiany. Poza kadrowaniem nie obrabiałem zdjęć.
W 2016 roku postanowiłem uporządkować archiwum - wygrzebać część zdjęć cyfrowych i umieścić je na stronie wraz z odnośnikiem do zdjęć w oryginalnej rozdzielczości na portalu flickr.com . Jestem człowiekiem bez układów, więc o tym projekcie nie przeczytacie w mediach ani na popularnych stronach, powstał on zresztą bez jakiegokolwiek wsparcia, uważany przez wielu za kolejne szaleństwo psychola.
Zdjęcia publikuję po to, aby coś po sobie pozostawić, ponieważ wiem, że mój czas dobiega końca. Nie mam co z nimi zrobić, nie mam komu ich przekazać w spadku, a szkoda, aby się zmarnowały. Ubolewam również nad tym, że w dobie kiedy niemal każdy ma dużo lepszy sprzęt niż ja, ludzie zalewają internet bezwartościowymi fotkami typu selfie.
Dariusz Sieczkowski
O STRONIE
"Oświęcim - lustro czasu" to projekt, który rozpocząłem w 2000 roku, kiedy kupiłem skaner z możliwością skanowania negatywów. Zamierzałem utrwalić zmiany zachodzące w Oświęcimiu w latach 2000-2015, aby potem stworzyć książkę lub publikację elektroniczną, gdzie po jednej stronie byłoby zdjęcie archiwalne, po drugiej zdjęcie współczesne jakiegoś miejsca lub budynku. Wyobrażałem sobie stworzenie czegoś w stylu ówczesnej gry RPG, gdzie użytkownik będzie mógł spacerować po ulicach miasta z dawnych czasów. 7 lat później pojawiła się funkcja Google Street View.
Były to czasy, kiedy internet był w powijakach, łącze stałe było nieosiągalnym luksusem, a o aparatach cyfrowych i telefonach komórkowych można było jedynie poczytać w czasopismach specjalistycznych. Postęp techniczny, jaki dokonał się od tamtego czasu, jest niewyobrażalny, podobnie jak zmiany zachodzące w mieście.
Nie udało się uchwycić wszystkich zmian, kiedyś było to zresztą niemożliwe ze względu na pojemność kart pamięci (16 MB) i twardych dysków (8 GB), a płytki CD były stosunkowo drogie. Trudno też było przewidzieć, które budynki przejdą remont, a które zostaną wyburzone.
Gdy rozpoczynałem pracę nad projektem, ludzie na widok aparatu reagowali wyzwiskami i agresją, było o wiele niebezpieczniej, wszystko zmieniło się dopiero około 10 lat później. Wtedy aparaty cyfrowe stały się łatwo dostępne. Z okresu 2000-2002 zostało mi około 10 filmów z niewywołanymi zdjęciami. Jakość pierwszych zdjęć nie była najlepsza, miałem 17 lat i byłem niedoświadczonym entuzjastą. Przełom nastąpił we wrześniu 2002 roku, gdy kupiłem pierwszy aparat cyfrowy na potrzeby pracy dyplomowej. Następne lata to okres, kiedy powstało sporo ciekawych zdjęć. W 2006 roku wyjechałem za granicę na 4 lata, kupiłem nowy, jak się okazało, bardzo przereklamowany aparat. Na rozwijanie swojej pasji miałem niewiele czasu. W 2008 wygrałem aparat cyfrowy w konkursie fotograficznym portalu kasztelania.pl . Aparat ten służy mi do dziś. Od lipca 2010 roku jestem w Polsce i co jakiś czas wybieram się na wędrówkę z aparatem po mieście.
W czasach Google Street View tworzenie takich projektów nie ma sensu, po 2015 roku bawię się w to rekreacyjnie. Moje zdjęcia nie są piękne pod względem artystycznym, nie jestem też fotografem. Robiłem zdjęcia tylko po to, aby w przyszłości pokazać zmiany. Poza kadrowaniem nie obrabiałem zdjęć.
W 2016 roku postanowiłem uporządkować archiwum - wygrzebać część zdjęć cyfrowych i umieścić je na stronie wraz z odnośnikiem do zdjęć w oryginalnej rozdzielczości na portalu flickr.com . Jestem człowiekiem bez układów, więc o tym projekcie nie przeczytacie w mediach ani na popularnych stronach, powstał on zresztą bez jakiegokolwiek wsparcia, uważany przez wielu za kolejne szaleństwo psychola.
Zdjęcia publikuję po to, aby coś po sobie pozostawić, ponieważ wiem, że mój czas dobiega końca. Nie mam co z nimi zrobić, nie mam komu ich przekazać w spadku, a szkoda, aby się zmarnowały. Ubolewam również nad tym, że w dobie kiedy niemal każdy ma dużo lepszy sprzęt niż ja, ludzie zalewają internet bezwartościowymi fotkami typu selfie.
Dariusz Sieczkowski